Na czym polega redakcja tekstu? Co będzie dla mnie lepsze, redakcja czy korekta? I czym właściwie różnią się od siebie te dwie usługi? – to jedne z najczęściej zadawanych mi pytań. W dzisiejszym wpisie rozwiewam wątpliwości!
Zacznę od tego, czy warto oddać tekst do sprawdzenia. TAK! Zawsze. Czy to będzie profesjonalny redaktor lub korektor, czy znajomy, który umie w język polski – oddanie tekstu do przeczytania komuś innemu to zawsze dobry pomysł.
Każdy autor czyta swój tekst wiele razy, Ty z pewnością także. Chcesz, by był zrozumiały, przejrzysty i poprawny językowo. Mimo tego pewnych niedociągnięć możesz po prostu nie zauważyć. Psycholog Tom Stafford bardzo trafnie to podsumował:
Kiedy siadamy do korekty własnej pracy, wiemy, co chcieliśmy powiedzieć. Ponieważ spodziewamy się pewnego przekazu, łatwiej nam przeoczyć to, że nie jest on pełny. Nie zauważamy własnych literówek, ponieważ to, co widzimy na ekranie, konkuruje z wersją, która istnieje w naszych głowach.
Osoba, która patrzy na tekst świeżym okiem, może wyłapać to, co Ci umknęło. Mogą to być przecinki, nieprawidłowo wstawione duże/małe litery, podwójne spacje, powtórzenia, a także błędy merytoryczne, niekonsekwentne stosowanie jakiegoś nazewnictwa czy sposobu formatowania.
Osoba czytająca Twój tekst może zauważyć, że opisywany w książce bohater kilka stron dalej ma inny kolor oczu, a wspominany pięć rozdziałów wcześniej wujek Robert teraz nazywa się Jacek. W Twoim tekście na blogu lub w e-booku pierwszy czytelnik może dostrzec zmianę w formie zwracania się do odbiorcy – raz piszesz do Ciebie, raz do Was, czasem małą, czasem dużą literą. Może także znaleźć drobne błędy w Twojej pracy naukowej, na przykład wyrazy potoczne lub niekonsekwencję w sposobie podpisywania tabel.
Tego typu błędy łatwo umykają, a odbiorcy są na nie szczególnie wrażliwi!
Jeśli zależy Ci na:
– profesjonalnym wizerunku
– zaoszczędzeniu czasu
– zadowoleniu odbiorców
– dobrej jakości stworzonej treści
powierz swój tekst specjaliście. To nie jest w tym wypadku koszt. To inwestycja. Tu jednak pojawia się kolejne pytanie, czyli po jaką usługę sięgnąć – po redakcję czy korektę?
Redakcja
Redakcja jest często określana jako pierwsze czytanie po autorze. Składają się na nią między innymi:
- poprawki językowe (błędy ortograficzne, interpunkcyjne, literówki, błędy stylistyczne i gramatyczne),
- merytoryczne sprawdzenie tekstu,
- prześledzenie spójności fabuły,
- segmentacja i formatowanie tekstu.
Gdybym chciała opisać proces redakcji jednym zdaniem, napisałabym, że redaktor sprawdza tekst pod każdym możliwym względem. Dba o to, aby był on nie tylko poprawny językowo, ale również bardziej atrakcyjny i zrozumiały dla odbiorcy. Dzieli długie, wielokrotnie złożone zdania na krótsze. Podobnie z akapitami – podczas redakcji ściana tekstu jest rozbijana na krótsze, bardziej czytelne, rozdzielone śródtytułami sekcje. Dodatkowo eliminowane są powtórzenia, dzięki czemu tekst jest przyjemniejszy w odbiorze, a sam przekaz jest bogatszy i bardziej dynamiczny. Znikają również rusycyzmy i kalki językowe.
Redaktor pracuje zwykle na pliku w formacie edytowalnym, najczęściej w Wordzie lub Dokumentach Google. Jest to najwygodniejsze rozwiązanie, ponieważ na tym etapie często poprawek jest sporo i wygodniej wprowadzać je bezpośrednio do tekstu.
Korekta
Do korekty trafia zazwyczaj tekst, który był już wcześniej sprawdzany przez redaktora, dlatego też nazywa się ją często drugim czytaniem. W przypadku dłuższych publikacji korekta może odbyć się tuż po redakcji i korekcie autorskiej. Zdarza się również i tak, że tekst trafia do korektora dopiero po składzie. Dużo zależy od polityki wydawnictwa oraz czasu i pieniędzy, jakimi dysponuje.
Na pracę korektora składają się między innymi:
- poprawki błędów językowych, które umknęły na wcześniejszych etapach sprawdzania tekstu (ortograficznych, interpunkcyjnych, gramatycznych, literówek – podczas redakcji udaje się wyłapać około 98% błędów),
- kontrola spójności zapisu,
- poprawa błędów powstałych na etapie składania tekstu (są to na przykład słynne sieroty, wdowy, szewce, bękarty, nieprawidłowo podzielone wyrazy czy niewyrównany tekst).
Redakcja czy korekta?
No i na co się zdecydować? Obie usługi wzajemnie się uzupełniają. Przy dłuższych tekstach można by rzec, że im więcej par oczu, tym lepiej, a dwa czytania to absolutne minimum. W klasycznym procesie wydawniczym praca nad tekstem wygląda tak:
W przypadku krótszych publikacji sprawa jest trudniejsza do rozstrzygnięcia, bo często niełatwo postawić granicę między redakcją a korektą. Taka ulotka reklamowa lub teksty postów do mediów społecznościowych – nie są to treści, które idą do składu, jeden redaktor/korektor może spokojnie przeczytać całość kilka razy i wyłapać błędy.
Nie warto kurczowo trzymać się terminologii. Redakcja i korekta to tak naprawdę pojęcia umowne. W praktyce granica między tymi dwiema usługami jest bardzo płynna. Jak to rozwiązać?
Jak to jest u mnie?
Dla mnie kluczowe są dwie rzeczy. Po pierwsze – zapoznanie się z Twoją pracą. Może to być całość, możemy się umówić na przesłanie próbki (przeważnie są to 2-4 strony). Dzięki temu mogę poznać Twój styl, zobaczyć, jak tekst jest napisany i ile pracy potrzebuję włożyć w jego ulepszenie. Druga sprawa to informacja, czy ktoś przede mną pracował nad danym materiałem. To na podstawie tych dwóch rzeczy podejmuję decyzję o wycenie oraz szacuję czas, w jakim mogę zrealizować Twoje zlecenie, a nie w oparciu o umowne pojęcia, jakimi są redakcja i korekta.
Ingerencja w tekst
Dzień dobry,
chciałbym zlecić korektę swojego opowiadania. Nikt go jeszcze nie czytał. W załączniku przesyłam próbkę tekstu. Proszę poprawić same przecinki.
Autor
Prośba o poprawienie jedynie błędów interpunkcyjnych w edytorskim świecie zdarza się naprawdę często. I rozumiem, z czego to wynika. Po pierwsze autorzy, którzy zwracają się z taką prośbą, często nie są świadomi błędów, jakie popełniają. Jestem jednak perfekcjonistką i trudno mi przymknąć oko, gdy widzę ewidentną nieprawidłowość w tekście, z którym pracuję. Poprawić przecinki – okej. A co, jeśli widzę również literówki? Mam je zostawić? Co, jeśli znajdę wyraz zapisany małą literą, który powinien zaczynać się od dużej? Też zostawić? A co z powtórzeniami? Bo miały być tylko przecinki…
W każdym zleceniu daję z siebie 100%, niezależnie od tego, czy to redakcja, czy to korekta, czy tekst jest długi, czy ma kilka zdań.
Drugim powodem, dla którego wielu autorów wychodzi z taką prośbą, jest zapewne fakt, że często boją się oni zbytniej ingerencji w swój tekst. „Same przecinki” są dla nich zabezpieczeniem przed zmianą ich stylu. Jeśli masz w sobie taką obawę, chciałabym Cię uspokoić – Twój tekst pozostanie Twoim tekstem. Po prostu w swojej najlepszej możliwej wersji. Wszystkie poprawki są dla Ciebie widoczne i możesz je zaakceptować lub odrzucić. O wszystkim możemy podyskutować. Dla nieprzekonanych pomocna może być próbka wykonana przeze mnie na fragmencie wysłanego materiału. Dzięki niej nie tylko ja mogę zapoznać się z Twoim stylem, ale i Ty możesz zobaczyć, jak pracuję i czy odpowiada Ci taka forma ingerencji w tekst.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego wpisu nikt już nie będzie Cię musiał przekonywać do sięgnięcia po drugą parę oczu przy pracy nad Twoim tekstem. Skorzystać z pomocy profesjonalisty? Redakcja czy korekta? A może obie usługi razem? Liczę na to, że i w tych kwestiach nie masz już wątpliwości!
Interesuje Cię usługa redakcji lub korekty? Napisz do mnie!
A może chcesz, żebym to ja pisała do Ciebie?
Nie przegap kolejnych artykułów blogowych i wartościowych treści na temat redakcji i korekty tekstu, pisania oraz komunikacji – zapisz się na mój newsletter.
Pingback: Czy warto skorzystać z redakcji przedwydawniczej? - wellwritten.pl